środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 5

- Jesteem! - krzyknęłam, wchodząc właśnie do domu
- Darcy jest już późno.. Nie lubię jak się tak sama szwendasz po nocach...
- Nie byłam sama..
- A z kim? - zapytała ciotka wychodząc z kuchni
- Z Luke'em
- Mo jasne.. A z kim innym? Po co  się w ogóle pytam.. Darcy a czy wy coś razem.. No wiesz, coś więcej?
- Boże! Kolejna.. Niee! Przecież wiesz, że on jest dla mnie jak brat
- No dobra, dobra.. Nie denerwuj się tak - miałam już iść do siebie ale odpuściłam i zapytałam się o jutrzejszą imprezę na zakończenie wakacji..
- Nie możesz- odpowiedziała stanowczo. Zdziwiłam się
- Co? Dlaczego?
- Kto tam będzie?
- znajomi?
- a dokładniej?
- Ughh no Luke, Calum, Michael, Ashton, Camile.. Reszty nie znasz
- Jak to nie znam?
- No znajomi ze szkoły i tyle..
- Hmm dobrze. W takim razie gdzie to będzie? - zaczynała mnie powoli denerwować
- Na boisku koło jeziora...
- Czemu akurat tam?
- Zawsze tam robimy imprezy? Jest miejsce na scenę, nagłośnienie i ognisko? Coś jeszcze?
- O której masz zamiar wrócić?
- Nie wiem, będę pod telefonem jak zawsze tak? - jeszcze jedno pytanie i wybuchnę
- Więc mogę?
- Jasne, że tak
- To po co były te wszystkie pytania?
- Lubie cię czasami podenerwować - odpowiedziała pełna satysfakcji.. Przewróciłam oczyma i poszłam do swojego pokoju, ubrałam się w pidżamę i wyciągnęłam pamiętnik mojej mamy spod poduszki.. Tak pięknie mnie w nim opisywała. Są w nim najmniejsze szczegóły..  :
" Drogi Pamiętniku..
Darcy jest taka piękna.. Rośnie tak szybko, za szybko. Nie możemy się nią nacieszyć. Jest taka cudowna.. Obserwuje jak rośnie z dnia na dzień co raz bardziej.. Uwielbiam jej uśmiech, jej małe rączki, stópki, nosek.. Jest najlepsza. Mój mały aniołek....." 

Tak czytałam i czytałam.. Powieki robiły się jak titanic, który idzie na dno. Zasnęłam w mgnieniu oka

   OCZYMA SOPHIE (ciotki Darcy)

Weszłam do pokoju by zawołać ją na kolację.. Spała. Na jej klatce piersiowej leżał pamiętnik Rose. Pomimo tak długiego czasu nadal się nie pogodziłam z jej śmiercią. Traciła wszystkich dookoła.. rodziców, przyjaciół.. Pamiętam jak mówiła, że jej los nie będzie taki.. Przysięgła, że będzie miała rodziców do końca.. I ten cholerny wypadek! Było tak pięknie.. Nie potrzebnie tam jechali! To wszystko wina tego oszusta Harry'ego! Ten jego zasrany boks! Gdyby nie to one by żyły..
Nie wiem jeszcze kiedy i nie wiem czy kiedykolwiek zdobędę się na tyle odwagi, żeby jej powiedzieć prawdę o ty wypadku.. To byłby dla niej cios i ona znienawidziła by mnie za to a mam tylko nią.. Może kiedyś jej powiem.. prawdę o jej tacie.. Kiedyś ale na pewno jeszcze nie teraz. Ucałowałam ja w czoło, zamknęłam pamiętnik i nakryłam kocem

  OCZYMA DARCY

- Mamo gdzie jedziemy? Do tatusia?
- Nie słonko.. pojedziemy na wakacje..
- Ale tak bez tatusia?
- Tak kochanie..

Wybudziłam się ze snu.. Jak zwykle kończył się na tym poślizgu.. Najdziwniejsze jest to, że ten sen był inny. Nie było w nim mojego taty. Jechałyśmy same. Tylko ja i mama. Jego tam nie było.. Wcześnie we wszystkich moich snach widziałam dwojga rodziców w tym przeklętym samochodzie..
Sama już nie wiem.. Musze poznać prawdę.. może w tedy sobie przypomnę co się stało tamtej nocy..  

Przetarłam jak zwykle zaspane oczy i poszłam się umyć.. Ubrałam białą bokserkę, szare spodenki z nike i buty tej samej firmy. Włosy związałam w kitkę, chwyciłam mp3 i wybiegłam z domu niczym petarda. Biegłam po malowniczym parku.. Powietrze wydawało się takie czyste. Po przebiegnięciu 2km zatrzymałam się obok fontanny by się rozciągnąć
- No hej piękna- powiedział zmęczony Luke i dał mi buziaka w policzek
- A ty co w takim dobrym nastroju? Widzę, że nie tylko ja nabrałam ochotę na bieganie?  
- To ta intuicja - odpowiedział a mi się przypomniał wczorajszy komentarz ciotki Sophie o mnie Luke. Powiedziałam mu o tym a ten zaczął się śmiać.. Ja również. Tak, to było śmieszne. Z powrotem dobiegliśmy razem, pogadaliśmy jeszcze chwilę o dzisiejszej imprezie i rozeszliśmy się do domów. Ciotka była jeszcze w pracy więc miałam wolną chatę. Puściłam muzykę na cały dom, rozsunęłam meble i zaczęłam tańczyć do piosenki Rihanny- Love the way you lie
Do drzwi zadzwonił dzwonek. To był Luke
- no co jest?
- masz może już partnera na tą imprezę?
- Luke Hemmings czy ty mnie zapraszasz na potańcówki? - zapytałam poważnie
- Owszem, będę zaszczycony panienki obecnością u mego boku - nie wytrzymałam zaczęłam się śmiać ale zgodziłam się mimo wszystko. Zaprosiłam go do środka. Zjedliśmy razem śniadanie i pokazałam mu nowy układ, który wymyśliłam. Był zachwycony. Cały czas gada o tym, żebym poszła na jakiś casting  ale to nie dla mnie. Czuję się bezpiecznie w takiej pozycji jakiej jestem.. Może kiedyś ale jeszcze na pewno nie teraz. Czas zleciał nam szybko.. Do domu przyszła Sophie i mówiła coś o tym jaki to był straszny dzień w pracy i coś tam jeszcze.. Namawiała Luke'a, żeby został na kolacji ale musiał już iść bo zostało mu nie wile czasu. Tuż przed jego wyjściem znowu zadzwonił dzwonek. To był jego tata Liam. Zawsze jak dochodziło do spotkania jego i mojej ciotki to zaczynała się zachowywać dziwnie. On zresztą też..
Zostawiłam ich samych i poszłam się umyć. Długo się zastanawiałam co ubrać, jak się umalować i w co się uczesać. Przebierałam w szafie ponad godzinę.. Ostatecznie postanowiłam postawić na wygodę :  
Włosy zostawiłam wyjątkowo rozpuszczone, do tego delikatny makijaż i byłam gotowa. Pooglądałam jeszcze chwilę tv i pod dom przyjechała moja przyjaciółka.
Dziś to ona jest kierowcą
- Sophie to ja idę!
- Tylko uważaj na siebie dobrze?
- Jak zawsze! Pa! - krzyknęłam i weszłam do auta. Na dworze robiło się już ciemno ale nadal było przynajmniej ciepło. Włączyłyśmy głośno ulubioną płytę i jechałyśmy radosne.. Widziałam po Camille, że coś ją gnębiło..
- Camille o co chodzi?
- Ale co? - zapytała udając zdziwinie
- Doskonale wiesz co.. Powiedz mi..
- To Calum.. Co raz częściej się kłócimy i na prawdę nie mam już głowy do tego wszystkiego. Rozumiem, że jego zespół jest ważny ale co z nami? Ilekroć się go pytałam o kino cokolwiek to on zawsze to samo: mam próbę, teraz nie mogę chłopacy zaraz przyjdą ughh...
- Camille nie chce nic mówić ale dobrze wiesz ile teraz musieli trenować..
- Jakoś Luke dla ciebie zawsze ma czas! Ile razy było tak, że przychodziłaś a on przerywał próbę? Za to wiesz ile razy Calum tak zrobił?! Zero!
- Camille uspokój się.. Może to tobie się bardziej przyda dzisiaj wypić a ja poprowadzę co?
- Daj spokój.. Nawet nie mam ochoty go oglądać - na szczęście dojechaliśmy na miejsce bo już nie chciałam nic mówić. Do Camille radzę nie podchodzić, kiedy jest w takim stanie.
Mimo wszystko i tak postanowiłam, że dzisiaj sobie odpuszczę i nie wypiję nic.. Jej to się bardziej przyda..
Wzięłam przyjaciółkę pod rękę i szłyśmy za muzyką i światłami.. Już daleka widziałyśmy dobrze bawiących się ludzi. A jednak sztuczne ognie się przydały!
Alkohol lał się litrami.. Niektórzy byli już całkowicie pijani. Ale to już nie mój problem!
Z niecierpliwością czekałam na Luke'a, który zaraz będzie wymiatał na scenie..
- Darcy?
- Luke! Co ty tu robisz?! Zaraz zaczynacie!
- Przyszedłem tylko po takiego przytulasa na szczęście.. - powiedział z miną smutnego pieska..
Przytuliłam go i dałam buziaka w policzek.. Uśmiechnął się i pobiegł na scenę..

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz